Przemysł obronny

MSPO 2023: Maskowanie i pozoracja jako system zwiększający przeżywalność

Nadmuchiwana makieta KTO Rosomak
Nadmuchiwana makieta KTO Rosomak
Autor. Lubawa S.A.

Podczas minionych targów MSPO 2023 odbyła się konferencja pt. „Maskowanie i pozoracja jako system zwiększający przeżywalność sprzętu wojskowego na współczesnym polu walki” organizowana przez Miranda Sp. z o.o., Lubawa SA oraz Wojskowy Instytut Techniki Inżynieryjnej im. prof. J.Kosackiego. Wystąpieniom prelegentów przysłuchiwała się spora liczba słuchających zarówno ze sfery wojskowej, jak i cywilnej.

Reklama

Konferencja miała m.in. na celu ukazanie efektu, jaki na polu walki daje zastosowanie wspomnianego maskowania i pozoracji, dzięki którym zyskuje strona wykorzystująca te środki, a traci przeciwnik. Najbardziej widocznym przykładem tego są obecnie prowadzone działania wojenne na Ukrainie, gdzie dzięki stosowaniu różnego typu pokryć maskujących, budowaniu tymczasowych punktów postojowych lub stawianiu makiet sprzętu wojskowego, udaje się (głównie Ukraińcom) zmylić przeciwnika. Efektem tego jest nadmierne zużywanie efektorów przez stronę przeciwną do eliminacji celów udających dany sprzęt wojskowy, których produkcja to „grosze”. Często powoduje to ujawnienie się wrogiego systemu, którego eliminacja staje się tym samym znacznie łatwiejsza dla wyznaczonych do tego jednostek. Wróćmy jednak do samej konferencji.

Reklama
Nadmuchiwana makieta BWP-1
Nadmuchiwana makieta BWP-1
Autor. Lubawa S.A.
Reklama

Seminarium rozpoczął wykład dotyczący dezinformacji, czyli sedna tematu, który w kwestii maskowania. Czym jest ukrywanie pojazdów i tworzenie fałszywych celów dla przeciwnika? Właśnie dezinformacją optyczną, dzięki której jesteśmy w stanie modelować stan wiedzy przeciwnika na temat danego obszaru. Wykład prowadził płk dr hab. inż. Krzysztof Wysocki z Akademii Sztuki Wojennej, ukazując obserwatorom, czym jest owa dezinformacja i maskowanie. Ukazał on uczestnikom kilka przykładów z historii, gdzie dzięki skutecznej dezinformacji udało się przeprowadzić działania wojenne, chociażby podczas II Wojny Światowej w postaci operacji Mincemeat czy Husky.

Czytaj też

Płk. dr hab inż. Krzysztof Wysocki (po lewej) był pierwszym prelegentem seminarium.
Płk. dr hab inż. Krzysztof Wysocki (po lewej) był pierwszym prelegentem seminarium.
Autor. Adam Świerkowski/Defence24

Skala przedsięwzięcia, jakim jest dezinformacja w kwestiach wojskowych jest nierzadko bardzo duża i zakłada ona działanie na różnych szczeblach: strategicznym, operacyjnym i taktycznym. Powoduje to stopniowe i wieloetapowe rozpraszanie przeciwnika, niekiedy uniemożliwiając mu prowadzenia nawet z grubsza rzetelnych analiz dotyczących działań naszych wojsk. Same rodzaje prowadzenia działań dezinformacyjnych dzielimy na: agenturalne, elektroniczne, poprzez środki masowego przekazu oraz inspirację otoczenia. Wszystkie one są widoczne na Ukrainie, dzięki czemu obie strony (zwłaszcza ukraińska) mogą kreować informacje, jakie docierają do rosyjskich żołnierzy, co przekłada się na ich poziom morale. Przykładem są, chociażby ataki hakerskie na strony instytucji państwowych, włamania na konta bankowe czy wysyłanie SMS-ów na telefony rosyjskich żołnierzy już znajdujących się na froncie.

Czytaj też

Podczas seminarium poruszony został także temat bezzałogowców powietrznych używanych przez obie strony. To one bardzo często pozwalają na rozpoznanie i identyfikację celów, rozstrzygają czy rzeczywiście mamy do czynienia z realnym sprzętem wojskowym, czy może makietą. W przypadku dronów klasy mikro, ich realny pułap operacyjny to 200-500 metrów, skąd najczęściej nie są słyszalne przez przeciwnika. Jak dobrze wiemy, pozwalają one na przynajmniej częściowe zobrazowanie sytuacji taktycznej, wiele jednak zależy od umieszczonego w nich oprzyrządowania optycznego. Im będzie ono bardziej zaawansowane, tym działania z zakresu rozpoznania i identyfikacji będą skuteczniejsze. Pozwoli to nie tylko na wyrycie potencjalnego celu, ale także jego identyfikację dzięki np. dodatkowej kamerze termowizyjnej. Po jego sygnaturze cieplnej, będzie można dowiedzieć się z czym operatora ma do czynienia  i tutaj systemy pozoracji i maskowania utrudniają mu zadanie.

Wojsko zakupiło pokrycia maskujące Berberys a prawie 8 milionów złotych – fot. Lubawa S.A.
Wojsko zakupiło pokrycia maskujące Berberys a prawie 8 milionów złotych – fot. Lubawa S.A.

O ile początkowo były one używane głównie do zadań właśnie rozpoznawczych i identyfikacyjnych (z nielicznymi wyjątkami jak atakujące rosyjskie kolumny TB2 Bayraktar), o tyle z czasem zaczęto wykorzystywać je w zadaniach stricte bojowych. Następowało to głównie poprzez dostosowywanie cywilnych konstrukcji (zwłaszcza quadrocopterów) do przenoszenia różnego typu efektorów, zrzucanych na przeciwnika np. granatów ręcznych. Z czasem zwiększono zakres używanych efektorów, dodając do dronów granaty z ręcznych granatników przeciwpancernych np. rodziny RPG-7, które potrafiły eliminować z walk nawet czołgi poprzez trafienia w jego mniej opancerzone sektory. Spowodowało to zwiększenie świadomości po obu stronach, jak niebezpieczne jest to narzędzie na polu walki, i żźe trzeba mu przeciwdziałać.

Czytaj też

W przypadku utrudniania zadań rozpoznawczych zaczęto na szerszą skalę stosować siatki maskujące, pokrycia multispektralne czy improwizowane miejsca ukrycia. Jednak i to nie zawsze daje pożąśdany efekt z racji na coraz lepsze zdolności bezzałogowcówpo obu stronach. Doszedł tutaj element pozoracji który, u nas jest bardzo zaniedbany od lat (jak nie dekad). Początkowo proste atrapy 2D/3D różnego typu ciężkiej techniki wojskowej, holowanych armat czy stanowisk ppk wystarczały  (zwłaszcza po stronie ukraińskiej) ponieważ kamery w rosyjskich dronach często dawały obraz fatalnej jakości. Z czasem zmieniło się to i zaczęto używaće znacznie lepszych makiet, które dla niewprawnego oka - mimo lepszej jakości obrazu- były bardzo trudne do weryfikacji. Przekładało się to na zużywanie na nie efektorów, w tym nierzadko precyzyjnych lub takich o sporej wartości (np. rakiet kal. 300 mm). W celu poprawy wiarygodności makiet zaczęto stosować także siatki maskujące i pokrycia multispektralne. Z czasem zaczęto używać także naprawdę wysokiej jakości makiet, które potrafią nawet pozorować pracujący silnik, co widać w paśmie termalnym.

Namiot z ekspozycją Grupy Lubawa sam stanowi jej cześć. Fot. J. Sabak/Defence24.pl
Namiot z ekspozycją Grupy Lubawa sam stanowi jej cześć. Fot. J. Sabak/Defence24.pl

Drony nie stały jednak w miejscu, jeżeli chodzi o ich rozwój, latają dalej i dłużej, mogą przenosić większy ładunek oraz dostarczają obraz lepszej jakości, a ich rozwój następuje bardzo szybko. Tutaj swój renesans przeżywały rozwiązania kinetyczne oparte o klasyczną artylerię przeciwlotniczą jak niemieckie Flakpanzery Gepard, postsowieckie ZSU-23-4 Szyłka, czy nawet improwizowane pojazdy OPL bazujące na wielkokalibrowych karabinach maszynowych. Jednak ich ilość nie pozwalała na wystarczającą ochronę własnych wojsk, dronów było po prostu za dużo. Sięgnięto zatem po rozwiązania niekinetyczne do ich zwalczania, w postaci szeroko pojętych środków walki radioelektronicznej. Pozwalało to na bardzo szybkie „usmażenie” znacznej większości cywilnych bezzałogowców, których żywot swego czasu określano na trzy do czterech minut. W przypadku rozwiązań wojskowych tego typu środki także zdawały egzamin, co wymuszało na obu stronach (w praktyce głównie rosyjskiej) szukanie rozwiązania. Jedno z nich polegało na umieszczeniu na powietrznym bezzałogowcu kamikaze urządzenia wykorzystującego częściowo sztuczną inteligencję do sterowania nim, po zerwaniu łączności z operatorem. Dzięki bazie danych dotyczących sygnatur celu pozwalało to na dokończenie lotu bezzałogowa i atak na rozpoznany obiekt. To jeden z przykładów tego , jak obchodzona jest ukraińska osłona WRE.  

Czytaj też

Co jednak najważniejsze, elementy wchodzące w skład całego procesu maskowania i pozoracji, jakie zostały tutaj wymienione, są produkowane i opracowywane przez polskie firmy i instytuty. Mówimy tutaj zarówno o prostych dmuchanych makietach, siatkach maskujących czy pokryciach multispektralnych. Potrzeba jedynie je zamawiać do armii oraz udoskonalać, co przełożyć się może na ich eksport do wielu krajów na świecie. Nie są to rozwiązania drogie, a ich użycie jak pokazuje Ukraina, pozwala na znaczne zwiększenie szansy przeżycia techniki wojskowej oraz samych żołnierzy. Co napawało optymizmem, podczas seminarium praktycznie każdy z mówców miał świadomość, jak są to potrzebne rozwiązania, zatem istnieje świadomość w armii tej kwestii, pozostaje przekuć to na zamówienia ze strony MON-u.

Czołg Leopard 2A5 wyposażony w kamuflaż mobilny opracowany we współpracy WZM S.A. z firmą Miranda Spółka z o.o.
Czołg Leopard 2A5 wyposażony w kamuflaż mobilny opracowany we współpracy WZM S.A. z firmą Miranda Spółka z o.o.
Autor. M.Dura

Komentarze (6)

  1. Mrorzem23

    Czy ktoś rozumie dlaczego SZRP nie kupują takiego sprzętu?

  2. Paweł LiS

    Trafiony artykuł. Temat rozwojowy w różnych szczegółach. Warto sięgnąć też po doświadczenia i zdobycze w zakresie pozoracji z okresu nawet II Wojny Światowej. Zarówno Aljanci jak i Oś miała swoje bogate osiągnięcia. Także od strony organizacyjnej. Temat np. zadymiania terenu obecnie nigdzie nigdzie nie jest w ogóle podejmowany, a przecież efektywność nalotów USAF np. na Ploesztii zadymianie ograniczało przez bardzo długi czas. Pozdrawiam autora

  3. Wuc Naczelny

    No co, niedowiarki? Możemy mieć nawet 10 dywizji.

  4. ZBIG555

    Jakiść makiety na focie na wstępie żenująca. Dużo gorsza od jakości makiet rosyjskich, z których jako łatwo rozpznawalnych nabijają się ukraińscy wojskowi. Gdzie tu wyciąganie wniosków z wojny na Ukrainie??? Próba wciskania leniwego kitu. a nie wyrób na światowym poziomie.

  5. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    Brak zamówień kamuflaży multispektralnych dla całego sprzętu WP i WOT. W konsekwencji brak szkoleń i wdrożeń z właściwego użycia. Brak rozbudowy imitatorów celów [sprzętu, stanowisk]. Dotyczy to także braku imitatorów w spektrum podczerwieni i radiowym. Brak maskowania sprzętu WP przez imitację sprzętu cywilnego. Te wszystkie elementy są bardzo ważne w wojnie w Ukrainie. A u nas - błogie czekanie na kopanie studni do pożaru.

  6. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    Do tej pory MON nie potrafi [albo nie chce] zamówić multispektralnych kamuflażów dla czołgów, AHS, BWP i KTO. Widać nie są wystarczająco imponujące i korzystne politycznie od strony PR-defiladowej. To szerszy temat - jako konieczność - czyli jako prawdziwa nagląca potrzeba operacyjna - dochodzą "klatki" chroniące zwłaszcza od górnej półsfery AHS i inne wozy bojowe. Dopiero jak nam Rosjanie zniszczą połowę sprzętu dronami i kppanc, to MON zacznie myśleć? Żadnych elementarnych wniosków z Ukrainy?